Zajmując się stymulacją krążenia nie sposób pominąć tematu jakim jest powstawanie ekstrawazatów – specyficznych wybroczyn (nie siniaków!) widocznych na skórze. Widzimy je często po stawianiu baniek na plecach, po zabiegu antycellulitowym za pomocą bańki czy innego urządzenia próżniowego, a nawet po działaniu płytki gua-sha, jeśli jest to zabieg leczniczy, a nie delikatny drenaż, jaki znamy z masaży twarzy.
Czym są te wybroczyny i dlaczego nie powinniśmy nazywać ich siniakami? Samo określenie, którego używamy to połączenie słów: „ekstra” (na zewnątrz) i „wazja” (naczynie), co oznacza, że powstające ekstrawazaty to efekt przesączenia krwi żylnej z naczyń włosowatych do przestrzeni międzykomórkowej. Używam określenia krew żylna, by podkreślić, że nie chodzi jedynie o osocze krwi, ale także o krwinki czerwone (erytrocyty). To za sprawą ich obecności w tkance (a nie w naczyniach włosowatych) widzimy te ślady.
Podczas działania próżni podciśnienie jest na tyle duże, że potrafi dodatkowo poszerzyć przestrzenie między komórkami ściany naczynia włosowatego. A przecież wiemy, że naczynie włosowate ma ściankę zbudowaną tylko z jednego rzędu komórek śródbłonka, dzięki czemu łatwo odbywa się cała wymiana między naczyniem a płynem międzykomórkowym i komórkami. Właśnie na tym poziomie odbywa się mikrokrążenie, które niestety z wiekiem spowalnia. Poszerzenie szparek może wpływać na lepsze przenikanie większych komórek krwi, takich jak: erytrocyty, płytki krwi i inne. Oczywiście kruche, stare, chore naczynka włosowate (kapilary) mogą pęknąć, co z kolei spowoduje jeszcze większy wylew krwi żylnej.
W odróżnieniu od takiego kontrolowanego działania, siniak powstaje na skutek nagłego, ostrego urazu i pęknięcia jednego większego naczynia, to właśnie z niego wylewa się określona ilość krwi do tkanek. Przy działaniu podciśnienia nie ma ostrego urazu, jest tylko dawkowany uraz skierowany na struktury kolagenowe i na ściany naczyń. Proces jest podobny do wypocenia, a nie wylewu. Elastyczne, zdrowe struktury amortyzują to działanie, a kruche, zwłókniałe i suche – łamią się. Jakie efekty przynosi takie „wyjście” krwinek do tkanki? Czy jest to działanie na plus czy na minus?
Podczas wypocenia krwi do tkanki, czyli ekstrawazacji, trafia tam ogromna ilość biologicznie aktywnych substancji. Porównujemy ten efekt do autohemoterapii (krew z żyły wstrzykuje się domięśniowo), kiedy to niespecyficzna reakcja organizmu na krwawienie włącza proces regeneracji tkanek, poprzez kontrolowany stan zapalny. Pod tym względem zabieg próżniowy porównujemy do mezoterapii osoczem bogatopłytkowym. Płytki krwi (trombocyty) trafiając z naczynia do tkanki, produkują czynniki wzrostu: naskórka EGF, fibroblastów FGF, transformujący TGF-b i inne.
Erytrocyty, trafiając do przestrzeni międzykomórkowej, dają sygnał do ich likwidacji, ponieważ w naturalnych warunkach nie powinno ich tam być. Uczestniczą w tym procesie enzymy metaloproteinazy. W procesie rozpadu erytrocytów tworzy się duże stężenie hemosyderyny i bilirubiny, a to z kolei stymuluje hematopoezę – wytwarzanie nowych komórek krwi. Włącza się również proces wzmożonego transportu żelaza, gdyż trzeba to żelazo rozprowadzić. Polepsza się wymiana gazowa komórek i ich natlenienie. Tam, gdzie jest żelazo, które jest wolnym rodnikiem, włącza się również proces jego neutralizacji, czyli proces antyoksydacyjny.
Do tkanki trafiają również monocyty i inne komórki układu odpornościowego. Komórki te lubią sprzątać skupiska martwych komórek oraz patogenów, co buduje nie tylko odporność skóry właściwej, ale i całego organizmu (dlatego bańki tradycyjnie stawiamy na plecach w sezonie grypowym).
Jak widzicie, poza tymczasowym niepożądanym skutkiem estetycznym (przypominającym siniaki), proces ekstrawazacji daje same pozytywne efekty, jeśli chodzi o regenerację, zarówno na poziomie lokalnym, jak i systemowym. Taki rodzaj autohemoterapii powoduje wytwarzanie nowej krwi, poprawę odporności, nasilenie procesów regeneracyjnych w całym organizmie. Wybroczyny są zatem pozytywną oznaką, dzięki której wiemy, że te miejsca w tkankach były w słabszym stanie i teraz będą regenerowane.
Większe wybroczyny zobaczymy w miejscach zastoju żylnego i limfatycznego oraz w miejscach chronicznych napięć mięśniowo-powięziowych. Ilość wybroczyn i to jak długo znikają (średnio 3-5 dni) również świadczy o stanie tkanek, a ich ilość, kolor i czas przez który są widoczne jest dla nas świetnym narzędziem diagnostycznym. Problematyczne miejsca będą dosłownie oznaczone ciemniejszym kolorem.
O sposobach przyspieszenia wchłaniania ekstrawazatów mówimy na naszych szkoleniach z Vacuum Therapy.